Koszmar naszych siatkarzy. Mistrzowie świata za burtą igrzysk olimpijskich. Francja pozbawiła nasz marzeń o medalach

To nie tak miało być. Po bardzo dobrej fazie grupowej i awansie do ćwierćfinału z pierwszego miejsca, niestety medalu w siatkówce mężczyzn nie będzie. Dramat, pech, przeklęty ćwierćfinał. Reprezentacja Polski po raz piąty z rzędu odpada w tej fazie turnieju na igrzyskach olimpijskich. Dziś, wypoczęci dzięki organizatorom Francuzi, pokonali nas po dreszczowcu 3:2 (21:25, 25:22, 21:25, 25:21, 15:9).

Odczarować ćwierćfinał igrzysk olimpijskich i przegonić złe demony z przeszłości. Kiedy, jak nie teraz? Reprezentacja Polski dysponuje obecnie najlepszą kadrą w historii naszej siatkówki, jesteśmy aktualnymi mistrzami świata i byliśmy stawiani w roli głównego faworyta do olimpijskiego złota.

Polakom jednak przyszło mierzyć się z drugim Europejskim gigantem, Francją, a w dodatku po skandalicznej decyzji organizatorzy przełożyli to spotkanie o 12 godzin później, na korzyść „Trójkolorowych”. Biało-czerwoni jednak nic sobie z tego nie robili i na parkiet wyszli z jednym celem. Postawić na swoim, pokonać Francję i awansować tym samym do półfinału igrzysk olimpijskich.

Zgodnie z przewidywaniami mecz ten był siatkarską wojną. To była bitwa na wycieńczenie dwóch wielkich drużyn, które ani na moment nie zwalniały ręki. Obie drużyny prowadziły bardzo twardy, wyrównany i widowiskowy pojedynek, w którym margines błędu praktycznie nie istniał. Innymi słowy, to była wojna na potężne armaty.

Każdy zdobyty punkt kosztował naszą drużynę mnóstwo energii, a mecz toczył się akcja za akcję. W pierwszym secie Polska uzyskała kilkupunktową zaliczkę i w pewnym momencie prowadziliśmy nawet 17:11. Później jednak Francja zdobyła pięć oczek z rzędu, dzięki którym zbliżyli się do podopiecznych VItala Heynena. Biało-czerwoni na szczęście odpalili armaty w kluczowym momencie seta i wygrali premierową partię 25:21.

Drugi set to istny thriller, w którym w większości niestety prowadzili „Trójkolorowi”. Mecz toczył się praktycznie punkt za punkt ale przegraliśmy 22:25.

W trzeciej odsłonie wiatr znów wiał w żagle mistrzów świata. Polacy wyszli na prowadzenie 3:2 i od tego momentu już tego prowadzenia nie wypuścili. Kwestią była tylko różnica punktowa. Najważniejsze, że finalnie trzecia odsłona zakończyła się naszą wygraną 25:21.

Na początku czwartej partii mistrzowie świata kontynuowali dobrą passę, która jednak Francuzi zdołali powstrzymać. Z 4:7, sami wyszli na prowadzenie 8:7. Szło jak po grudzie, w walce trzymał nas głównie Wilfredo Leon, który punktował jak szalony. Niestety to nie wystarczyło. Francja wygrała 25:21 i o losach ćwierćfinału musiał zadecydować tie-break.

To nie był mecz dla widzów o słabym układzie nerwowym. Stan przedzawałowy wywoływała praktycznie każda akcja. Mecz na wycieńczenie, mecz na potężne ciosy w końcu musiał zostać rozstrzygnięty. W tie-breaku bezkompromisowo grali Francuzi, byli lepsi i skuteczniejsi. Niestety „Trójkolorowi” zamknęli nam drogę do półfinału, wygrali 15:9 i to oni powalczą o medale. My znów, po raz piąty z rzędu na ćwierćfinale, żegnamy się z igrzyskami.